"Sami możemy wszystko, razem możemy więcej "

15.08.2016 r. 

I tak o to minęło nam 1.5 roku. 

Pamiętam jak wszyscy w nas wątpili, jak padło wiele słów by odwieść mnie od Niego. A i tak po jakimś czasie coś przywiało mnie w Jego stronę i tak już zostało. A Ci co najwięcej się bali o "nas", o mnie odwrócili się na pięcie, nawet nie wiem, czy pamiętają nasze imiona. A tak bardzo chcieli mnie chronić przed czymś co teraz chroni mnie przed nimi samymi.
Tylko usiąść i się śmiać. Nawet kiedy nie brałam Go jako potencjalnego chłopaka, tylko zwykłego kolegę, z którym super się rozmawia słyszałam, że mnie skrzywdzi, że bawi się dziewczynami jak chce i kiedy chce. Co się okazało? To, że najbardziej skrzywdzili mnie oni i to oni bawią się ludźmi. Obiecywali, płakali, że chcą zmian, że im zależy na mnie, na przyjaźni, na tych minionych chwilach i tych przyszłych oczywiście też. Kiedy było mi trudno wejść w te znajomości jeszcze raz, chociaż chciałam, nie widziałam odzewu. To było trochę jednostronne. I tak się ratuje zaufanie, przyjaźń? Śmieszne. Byli gromadą kiedy On chciał tylko rozmawiać ze mną, czułam ten mur za mną, a kiedy On znów się pojawił i mnie rozkochał to co się stało? Posypało się. Tak jakby rzucili mnie lwu na pożarcie. Dziękuje bardzo za takich ludzi obok siebie. Kiedy zobaczyli, że jest coś między nami zainteresowanie wzrosło, przyszli na plotki. A kiedy zobaczyli, że jednak nieźle nam się wiedzie odwrócili się z fochem na pięcie. No trudno się mówi. Życie zaskakuje. To, że zjawił się, że odnowiliśmy kontakt, że nie posłuchałam ich kiedy odpychali mnie siła - nie żałuję!  Bo zyskałam świetnego przyjaciela i chłopaka w jednym. Kocham Go i gdybym poszła za złotymi radami moich "najlepszych bratnich dusz" nie miałabym tego co mam 








"Ja nie utrzymuję, że jesteś człowiekiem idealnym w dosłownym znaczeniu, bo wiem, że jest kilka wad, które musisz mieć, właśnie po to, by móc nazywać się człowiekiem. Ale potrafiłeś rozpalić we mnie ogień, z małej iskry wznieciłeś pożar, który trawi moją duszę każdego dnia, powodując, że w końcu czuję, co znaczy prawdziwie żyć. Potrafisz być moim aniołem stróżem, mimo, że czasem potrzebujesz własnego. Wiesz, kiedy moje myśli ogarnia szarość i rozwiewasz smutek jednym uśmiechem. Ale najważniejsze jest to, że podzieliłeś się ze mną częścią siebie, którą nie dzielisz się z każdym, odkryłeś przede mną swój zamknięty świat, dałeś mi tę jedną cząstkę, o której wiesz, że mogę ją złamać, zaufałeś mi, a ja wiem, że właśnie dlatego nigdy nie pozwolę sobie Ciebie zawieść."






***


Komentarze

Popularne posty