"There You'll Be..."
27.09.2016 r.
Ostatni czas jest najokropniejszym z możliwych w moim życiu...
Kiedyś będę szczęśliwa. Będę najszczęśliwszą żoną i matką, a przede wszystkim kobietą. Będę wstawać z uśmiechem na twarzy. Będę dumna, że osiągnęłam swój wymarzony cel. Usiądę na tarasie z kubkiem gorącego cappuccino i odetchnę z ulgą, że mamy wszystko to czego nam potrzeba. Miłość, pełną rodzinę i zdrowie. Uśmiechnę się sama do siebie, że mogę czuć się bezpiecznie w swoim małym świecie....
To wszystko będzie kiedyś. Dziś nie potrafię. Przechodzę przez życiową tragedię fizyczną, a najdotkliwiej psychiczną. Nie umiem się po tym pozbierać. Zdaję sobie sprawę, że nikt nie potrafi. Dlatego nie wychodzę przed szereg i nie wyję z rozpaczy. Tłumię to w sobie. Zapadło się wszystko. To było tak nieoczekiwane, tak z momentu na moment, że trudno uwierzyć w to co się wydarzyło. Tyle planów. I nagle przepada wszystko. Do wielu życiowych wydarzeń człowiek jest w stanie się przyzwyczaić. Jest w stanie podnieść się zaraz po, bo " taka kolej rzeczy, tak musiało być". A to? Zagadka życiowa.
Dlaczego?
Tak, po to tylko by jeszcze bardziej znienawidzić ten rok. Z całego serca pragnę usunąć go z życia, stwierdzić, że to był tylko porąbany sen. Nie da się. Nie wiem jak bym miała prosić, błagać nie wrócisz. Mogłam jedynie powiedzieć ostatnie "Kocham Cię".
Powiedzieć, za dużo powiedziane. To nawet nie był szept, ani tym bardziej szmer słów. Szczere, prawdziwe słowa, o których wiem tylko ja. Zostały dla mnie...
Ostatni czas jest najokropniejszym z możliwych w moim życiu...
Kiedyś będę szczęśliwa. Będę najszczęśliwszą żoną i matką, a przede wszystkim kobietą. Będę wstawać z uśmiechem na twarzy. Będę dumna, że osiągnęłam swój wymarzony cel. Usiądę na tarasie z kubkiem gorącego cappuccino i odetchnę z ulgą, że mamy wszystko to czego nam potrzeba. Miłość, pełną rodzinę i zdrowie. Uśmiechnę się sama do siebie, że mogę czuć się bezpiecznie w swoim małym świecie....
To wszystko będzie kiedyś. Dziś nie potrafię. Przechodzę przez życiową tragedię fizyczną, a najdotkliwiej psychiczną. Nie umiem się po tym pozbierać. Zdaję sobie sprawę, że nikt nie potrafi. Dlatego nie wychodzę przed szereg i nie wyję z rozpaczy. Tłumię to w sobie. Zapadło się wszystko. To było tak nieoczekiwane, tak z momentu na moment, że trudno uwierzyć w to co się wydarzyło. Tyle planów. I nagle przepada wszystko. Do wielu życiowych wydarzeń człowiek jest w stanie się przyzwyczaić. Jest w stanie podnieść się zaraz po, bo " taka kolej rzeczy, tak musiało być". A to? Zagadka życiowa.
Dlaczego?
Tak, po to tylko by jeszcze bardziej znienawidzić ten rok. Z całego serca pragnę usunąć go z życia, stwierdzić, że to był tylko porąbany sen. Nie da się. Nie wiem jak bym miała prosić, błagać nie wrócisz. Mogłam jedynie powiedzieć ostatnie "Kocham Cię".
Powiedzieć, za dużo powiedziane. To nawet nie był szept, ani tym bardziej szmer słów. Szczere, prawdziwe słowa, o których wiem tylko ja. Zostały dla mnie...
***


Komentarze
Prześlij komentarz