"Krok po kroku cos w nas umiera''


10.09.2016 r. 
Zbyt długo ...
... dobrze Nam się dogadywało. Zbyt długo przyzwyczajał mnie, że będzie dobrze. Zbyt długo uczyłam się Go takiego "innego". Bach. Jedno zdjęcie, jedno słowo, a ja czuję, że to co chciałam zbudować nie miało sensu. Poczułam jakby ktoś zrobił mi ryskę na sercu. Dosłownie. Po prostu tak mi się przykro zrobiło. Być może niepotrzebnie. Jednak mam obawy, że wszystko wróciło. Przecież obiecał i ja też obiecywałam, że będziemy się starać, że będzie już dobrze. No i tak było. Pozwolił mi poczuć, że mu zależy tak naprawdę, że mnie kocha strasznie mocno. Przede wszystkim pozwolił mi zatracić się tak bez reszty, że przestałam mieć jakiekolwiek obawy o przyszłość, a nagle wszystko wróciło. Jak na razie w moich myślach i mam nadzieję, że tylko tam. Jak to wróci to schrzani totalnie wszystko. Doskonale wie, że to był mój ostatni upadek. Z tego się nie podniosę by iść dalej z Nim. Choć jak mówią prawdziwa miłość przetrwa wszystko. I myślę, że mu wybaczę. Choć jak przypomnę sobie ostatnie rozstanie to drżę jak wtedy. Czuje mdłości i napływające łzy. Ciężko jest tracić coś z dnia na dzień, kiedy wierzyło się słowom, że będzie dobrze. 


***























Komentarze

Popularne posty